MAGNES NA SZAJS

Nie trzeba być nauczycielem od rozwoju osobistego, by mieć jakiekolwiek pojęcie o prawie przyciągania. To według niego podobne przyciąga podobne. Więc co przyciągasz, jeśli narzekasz?


W istocie, przyciągasz go jeszcze więcej.
    Cały szajs, którym zatruwasz swoją głowę, wraca do Ciebie z podwojoną siłą. Na dodatek, my, Polacy, w narzekaniu, nie mamy sobie równych. Brakuje nam zdrowia, miłości, pieniędzy, urlopu. Zawsze coś się znajdzie, zawsze czegoś nie możemy mieć. Nie wchodząc w szczegóły, generalnie nam źle. Pozwalamy by przestrzeń przyzwyczajenia modelowała nasze życia. Jesteśmy przyspawani do ludzi, miejsc i pracy, które często, ucinają nasze ambicje i marzenia. Rzucamy się do bitew, ale odchodzimy na tarczy. Zamiast rozwiązywać problemy, przedłużamy ich istnienie. W miejsce zmian, wklejamy narzekanie. Zaprogramowano nas, że lepiej być nie może. Tyle, że może, ma dwie strony medalu.

    Tą, w której próbujesz, przegrywasz, ale się nie poddajesz. Walczysz. I tą, w której boisz się spróbować, nie umiesz przegrywać, więc poddajesz się jeszcze w przedbiegach. Nie wykładasz nawet kart na stół. Więc albo wojowniku chcesz mieć lepiej i mimo, że lekko nie będzie, rozumiesz zdanie "chcieć to móc", albo leniuszku nie chcesz mieć lepiej, bo wolisz wygodę, więc nie drgniesz palcem, przecież "lepiej być nie może". Bo albo grasz w pokera, chcąc przynajmniej spróbować wygrać, albo trwasz towarzysko, chcąc co najwyżej krzyknąć "dupa biskupa!". Obydwie drogi, tyczą się zarówno zdrowia, miłości, pieniędzy, urlopu jak i wszechogarniającej reszty. Pierwsza z nich jest dla asów. Druga dla dwójek, którym nawet dobry Boże nie pomoże. Pomożesz im za to Ty, oraz ich własne metody redukowania stresu i łagodzenia bólu porażki.

"Narzekanie na życie jest w złym guście." Agatha Christie

    Nie terapia, decyzje, pomysły, odwaga. Tylko Ty i ich kałasznikow szajsu, którego amunicją jest obwinianie, usprawiedliwianie i narzekanie. Tacy nieboracy, obierają Cię jako cel, odpalają szajs i strzelają negatywną energią. A narzekają, że mają słabe zdrowie, skomplikowaną miłość, mało pieniędzy i brak urlopu. Usprawiedliwiają się za słabe zdrowie, skomplikowaną miłość, mało pieniędzy i brak urlopu. Lub obwiniają kogoś, oczywiście nie siebie, za słabe zdrowie, skomplikowaną miłość, mało pieniędzy i brak urlopu. Rozładunek amunicji w Twoim kierunku spowoduje, że im ulży. Bo zredukują stres i złagodzą ból, złudnie myśląc, że problem został rozwiązany. Wystrzelają się z szajsu, chwilowo będzie im lepiej. A Ty?

    Ty, staniesz się ich prywatnym magnesem na szajs. Zbieraczem problemów i wątpliwości, ograniczonym do słuchania, ewentualnie przytakiwania. I wcale Ci nie ulży, bo negatywna energia jest zaraźliwa. Szajs może spaść na Ciebie zewsząd. Chyba że sam narzekasz, lub uwielbiasz spędzać czas wśród narzekaczy. Podobne przyciąga podobne, wiadomo. Albo problem ma ktoś bliski, lub uwielbiasz nieść dobrą radę. Pomocy się nie odmawia, też wiadomo. Są jednak momenty, kiedy mnogość amunicji, spowoduje odczucie, że wzbiera w Tobie coś w rodzaju wybuchu. Wtedy wszak możesz im kulturalnie wyjaśnić, że narzekanie nie bierze się ze słabego zdrowia, skomplikowanej miłości, niedostatku czy braku urlopu. Jest wręcz odwrotnie. To narzekanie powoduje wszystkie wyżej wymienione. Plus brak terapii, decyzji, pomysłów i odwagi.

"Teraz możesz już usłyszeć jeden z największych sekretów na świecie! Czy jesteś gotów? Przeczytaj uważnie: człowiek naprawdę bogaty nigdy nie jest ofiarą! Zrozumiałeś?" T. Harv Eker

    Do roztropniejszych trafi za pierwszym strzałem. Rasowych narzekaczy strzał ominie łukiem. Chyba że powiesz wprost, "trzymaj się z dala ode mnie" lub "widziały gały co brały". Brzmi to dość drastycznie, ale mówię to, z troski o Ciebie. Jeśli nie musisz być w pobliżu narzekaczy, nie bądź. Jeśli musisz, zafunduj sobie nieprzepuszczalną tarczę dla szajsu, niewidzialne słuchawki, lub przynajmniej, opanuj kilka technik "udaję, że Cię słucham". Inaczej staniesz się magnesem na szajs, czekającym na swoją kolej w kolejce "to jeszcze nic!...opowiem Ci co mnie się przytrafiło". Dwójką, pozwalającą by przestrzeń przyzwyczajenia modelowała Twoje życie. Pionkiem, przyspawanym do ludzi, miejsc i pracy, które często, ucinają Twoje ambicje i marzenia. Zaprogramowaną owcą, której lepiej być nie może.

    Tyle, że właśnie może. Jeśli próbujesz, przegrywasz, ale się nie poddajesz. Walczysz. Jesteś wojownikiem, chcesz mieć lepiej i mimo, że lekko nie będzie, rozumiesz zdanie "chcieć to móc". Ryzykujesz grę w pokera, chcąc przynajmniej spróbować wygrać. Wybierasz drogę dla asów. Wiesz, że sam tworzysz własne życie. Mądrze dobierasz myśli, słowa, ludzi, otoczenie, pamiętając, że podobne przyciąga podobne. Wystrzegasz się obwiniania, usprawiedliwiania i narzekania, lub robisz to w sposób humanitarny dla siebie i innych. Znasz inne sposoby redukowania stresu i łagodzenia bólu porażki. Wspomagasz się terapią, decyzjami, pomysłami i odwagą. Zamiast problemów, znajdujesz rozwiązania. I zawsze, ale to zawsze, wykładasz karty na stół, nie tracąc z oczu celu. Może być nim mocne zdrowie, właściwa miłość, dużo pieniędzy czy wieczny urlop. Ty wybierasz. Wierzę, że Ci się uda, chociaż Ty musisz wierzyć najbardziej. Jeśli już to masz, nic tu po mnie, gratuluję. Ale jeżeli narzekasz, zaprzestań w tej chwili. Zastanów się też szczegółowo, czemu generalnie Ci źle. I pomyśl co zrobić, żeby było Ci lepiej. Bo lepiej być może. Tylko czy wierzysz, że umiesz? Czy wiesz, że tego pragniesz? Czy żyjesz tak, jak chcesz? Czy właśnie to, chcesz przyciągnąć?

AJ