JESTEŚ W MOIM TYPIE

Brunet, trzydniowy zarost, zielone oczy, gotujący, wygimnastykowany w pionie i poziomie, czyli co decyduje, że dana osoba jest dla nas odpowiednia.


    Ile ludzi tyle gustów, a różnorodność wyboru pozwala na wyszukanie nie tylko dobrze skrojonych butów, ale też partnera. Od czasów pierwotnych kobiety pociągali silni mężczyźni, potrafiący je ochronić i zapewnić godziwy byt. Dwudziesty pierwszy wiek owe pragnienia rozszerzył o potrzeby emocjonalne, w których mężczyzna ma łączyć w sobie męską twardość z wrażliwością romantyka. Zestaw przeciwstawny, ale całkiem uzasadniony. Ludzki rozwój pogłębia wymagania, szczególnie duchowe. Wraz ze wsłuchiwaniem się we własne potrzeby, coraz trudniej zachwycić się muskułami, które prócz rzeźby prezentują sobą nie więcej niż niemy manekin na sklepowej wystawie. Czysto wizualne względy, takie jak: szerokie ramiona, życzliwe oczy, silny podbródek, wąskie biodra, twarde pośladki, zawsze kobiety pociągały i pociągać będą. Wszystkie wymienione są jednak generalne, czyli dalsze niż bliższe od zindywidualizowanych pragnień każdej z osobna. Dopiero w starciu z wnętrzem, które nie okaże się wydmuszką, może zagwarantować "coś więcej". Nie jest decydująco istotne czy mężczyzna jest hydraulikiem czy dyrektorem, jest łysy czy obsypany dredami, ma piegi czy nosi okulary. Jeśli jego umiejętność dialogu i empatii jest czymś pozagalaktycznym, jego osiągi związkowe zamkną się jeszcze w przedbiegach.

    Współczesny mężczyzna działa trochę inaczej. Na początku znajomości punktuje kobietę podobnie jak jego przodkowie. Pod młotek oceny idą wygląd i ciało kobiety, które na początku przyciągają znacznie bardziej niż inteligencja i zalety. Najbardziej pożądane są niewiasty o zdrowej budowie ciała, długich nogach, okrągłych biodrach, dziecięcych oczach, wypukłych pośladkach. Tak skonstruowane kobiece ciało przekazuje mężczyznom informację, że jest gotowe na przeniesienie ich genów na kolejne pokolenie. I tu zaczynają się schody, bo mężczyzna w wyborze partnerki, z którą chce spędzić życie, kieruje się znacznie szerszymi kryteriami. U tej jedynej, prócz urody, zwraca też uwagę na osobowość, inteligencję i poczucie humoru. Jeśli więc do zaoferowania owa wybranka ma jedynie okładkowe ciało, wzorcowy biust i hollywoodzki uśmiech, żaden myślący mężczyzna nie zaciągnie jej dalej niż do łóżka. Mądrzy mężczyźni lubią mądre kobiety, nic w tym dziwnego. Do niezaprzeczalnych należy jednak fakt, że wygląd kobiety zachęca mężczyznę na każdym etapie trwania związku. Dbanie podnosi samoocenę, także kobiecie. Próżnym jest więc naburmuszanie się i zaniechanie pamięci o sobie. Kobieta, która czuje się atrakcyjnie, równie atrakcyjnie jest odbierana. Nie chodzi o chirurgie plastyczną i dopompowywanie się silikonem, bardziej o zdrowe i aktywne traktowanie własnego ciała. Bezsensem jest zatem siedzenie w domu i narzekanie na coś, czego nie da się zmienić. Mam na myśli męski sposób myślenia, z którym lepiej sobie poradzić niż walczyć. Świadomość jakości cielesnej i duchowej robi dobrze zarówno kobiecie jak i partnerowi, z którym kobieta decyduje się związać. Korzyść dla dwojga, z nadzieją na next level.

"Żony szuka się dla jej cnót, a konkubiny dla jej piękności." Przysłowie chińskie

    W obydwu przypadkach "chodliwość towaru", jak określają atrakcyjność badacze, to jedynie szczyt związkowej góry lodowej. Ci sami badacze, zgodnie przyznają, że najpotężniejszym inicjatorem międzyludzkiego przyciągania na ziemi jest symetria. Posiadanie symetrycznej twarzy i ciała można porównać do wygranej w grze pt "bezdyskusyjna atrakcyjność forever". Nie chodzi o chwalenie przed kumplami równych brwi partnerki, czy sławienie przez kobietę symetrycznego nosa jej chłopaka. Rozchodzi się raczej o symetrią precyzyjną, czyli co do milimetra, którą może się pochwalić jedynie jedna dziesiąta populacji. Stanowi ona najsilniejszy wabik, inicjuje międzyludzkie kontakty. Symetryczne osobniki, zarówno męskie i żeńskie, przyciągają najbardziej. To fizyczni szczęśliwcy, którym Matka Natura dała swoisty bonus. Nie jest on jednak gwarancją tego, że płynnie wśród wianuszka wielbicieli odnajdą z łatwością tego na zawsze. Gwarantem symetrii jest owszem poszerzony wybór, więcej potencjalnych zakochanych delikwentów. Dla jednych może być zatem odbierany jako klęska urodzaju, a dla innych coś w rodzaju wygranej na loterii. O obydwu przypadkach warto użyć głowy, tej przymocowanej do szyi, a nie krocza.

    Znacznie ważniejszym składnikiem łączącym ludzi w pary jest niezwykła podświadoma zdolność wyczuwania, mieszkająca w umyśle. Dzięki niej, co opisuje w swojej książce szczegółowo Leil Lowndes, umiemy bez słów odczytać czy z daną osobą będzie nam przyjemnie, czy spełni nasze potrzeby i czy posiada cechy określone w naszej subiektywnej liczbie życzeń. Doświadczenia kształtują w naszych mózgach wzorzec osoby, którą bylibyśmy w stanie pokochać. Taka mapa jest dość szczegółowa i ściśle subiektywna. W jej skład wchodzą zarówno cechy wyglądu, ambicje, intelekt i wiele ponad to. Jej obraz zaczyna tworzyć się jeszcze w dzieciństwie. Potem wpływają na nią relacje z innymi, nawet krótkie przygody miłosne, jak i zindywidualizowane oczekiwania względem innych. Spotykamy owego jegomościa lub nadarza się nam szanowna koleżanka i trach. Wybucha chemia i to w ciągu jednej piątej sekundy, lub co najwyżej zbiera się na ziewanie. Sygnały, które służą dalszemu poznaniu, lecz także takie, na wyłącznie których nie jest w stanie oprzeć się żaden trwały związek. Pewne jest tylko, że warto wziąć je pod uwagę. Matka Natura nie robi nas w konia, a jedynie podpowiada czemu właśnie z tym a nie innym czujemy się dobrze.

"Atrakcyjność seksualna to połowa tego, co posiadasz i połowa tego, co inni sądzą, że posiadasz." Zsa Zsa Gabor

    Wybieramy konkretne osoby również z innego względu. Obszar matrymonialny pełny jest singli, których grupujemy w we właściwej sobie skali. Rynkowe dziesiątki wybierają inne dziesiątki, czwórki co najwyżej dostaną piątkę. Jakkolwiek niesprawiedliwie by to brzmiało, tak właśnie się dzieje. Szczególnie widać to na przykładzie szybkich randek. Osoby w swoim poczuciu wysoce atrakcyjne wyławiają równie atrakcyjnych kandydatów. Tu kobiet od mężczyzn różni pewna zależność, w której nie wiedzieć czemu kobiety znacznie swoją atrakcyjność zaniżają, w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy uważają się za atrakcyjniejszych niż rzeczywiście są. Mimo wszystko i tu nie ma cudów. Nie sposób podobać się wszystkim, można spróbować, tylko po co. Znacznie cenniejsze od bólu głowy i zapchanej skrzynki odbiorczej jest skonkretyzowanie własnych wymagań i wyławianie co wartościowszych. Nawet tu zasada nie ilość lecz jakość sprawdza się bezbłędnie, a i rachunki za telefon mniejsze. Do pierwszej ligi warto zaliczyć głównie siebie przed samym sobą, wtedy i potencjalni nas konsumenci nie dodadzą nas do reszty a raczej uznają za tych ze świecznika.

    Jeśli przejdziemy wszystkie testy, od najbardziej wizualnych i banalnych po szersze zgłębienie osobowości, czas się poznać. Dana przestrzeń może w tym przypadku działać na korzyść lub zgubę. Pośpiech wystraszy co dojrzalszych. Człowiek nie ma kilku stron, lecz swoją obszernością przypomina bardziej sagę. Na cierpliwej drodze ku sobie, myśląc o poważnym związku, warto zwrócić uwagę na kilka przesłanek dopasowania. Po tym jak lot motyli w brzuchu z szalonego lotu szybowcem zmieni się w lekkie fruwanie, zaleca się włączyć rozsądek. Jeśli głowa działa sprawnie, podpowie nam, że różnice dodadzą pikanterii na chwilę, podobieństwa zapewnią pożądanie w dłuższym dystansie. Nie chodzi o stapianie się z drugim w jedno i nazywanie jego klonem. Nie mam też na myśli lubienia podobnych reżyserów czy kupowania określonych płatków na śniadanie. Choć jak wiadomo, to co łączy cieszy, ale na bycie osobnym także jest miejsce, wymagające zagospodarowania. Najlepiej rokują podobieństwa w kwestiach zasadniczych. Na tym poziomie ważne jest zgadzanie się w sferze przekonań i wartości, wizji wspólnego życia, polegania na drugiej osobie w trudnych sytuacjach czy wspierania w rozwoju osobistym i zawodowym. Poznawanie drugiego człowieka wymaga czasu, służy też zauważaniu danych podobieństw. Określenie jesteś w moim typie to nie opcja typu natychmiast. Jednak traktowana dojrzale, ułatwia wyłowienie z bezkresu kandydatów odpowiadających nam osób. Gra dla cierpliwych, warta świeczki, i jedyna umożliwiająca zastąpienia stwierdzenia "jesteś dobry w łóżku" zdaniem "jesteś w moim typie."

AJ