LUDZIE DUCHY

Ghosting, mosting i inne morderstwa.


    Nie żebym się czepiała, ale pewnych zjawisk społecznych zrozumieć nie umiem. Nie tyle, że nie chcę, ale zwyczajnie, nie umiem. Nazywania tych samych zachowań nowymi pojęciami, też. Jednak mamy rok 2018, rozszalałą erę social mediów i wprost do niej proporcjonalny, spadek społecznego zaangażowania w relacje. Nie, nie generalizuję. Zastanów się kiedy rozmawiałeś z bliską Ci osobą przez co najmniej zegarową godzinę bez spoglądania w telefon? Jeśli zdarza Ci się owa zegarowa, kultywujesz, odwołuję zarzuty.

    Jeśli jednak zerkanie co 10 minut w niebieskie światło smartphona uspokaja Twoją wątłą psychikę, dając ostoję rozszalałym myślom, jestem mówiąc językiem współczesnej gawiedzi #notimpressed. Nie żebym Cię jakoś też specjalnie nie lubiła, czy odwrotnie - uchodziła za rycerski poziom technologicznego otępienia, po prostu, bez zbędnych wprowadzeń, cenię kulturę relacji. Co więcej, cenię wręcz narkotycznie ludzi, którzy na sens poprzedniego zdania zareagowali uśmiechem ulgi i wzajemnym #meseriouslytoo.

    I o ile wybór wpatrywania się w wyświetlacz zamiast w oczy partnera do rozmowy jest zwyczajnym brakiem kultury, nowomodą i w niektórych przypadkach wręcz - nałogiem, o tyle używanie social mediów do szybkich społecznych cięć w obszarze randek / znajomości / pracy i innych, wykracza poza humanitarne sposoby obchodzenia się z człowiekiem. Znaczy się - jeśli wiesz, że nic z tego nie będzie - mów. Jeśli chcesz zacząć, ale nie kończyć - nie zaczynaj. Albo, prosto, wręcz matematycznie, jeżeli A... to B.

    Metoda na ducha, inaczej ghosting, jest, jakby to się najbardziej dyplomatycznie wyrazić - słaba. A chodzi o to, co już dawniej znaliśmy, ktoś wychodził po papierosy i nie wracał. Dziś, ten sam mentalnie skonstruowany człowiek, znika bez słowa. Strategia kończenia znajomości bez żadnej konkretnej przyczyny rodem z XXI wieku. Tak, też jestem przerażona. Pewnie marnym pocieszeniem będzie fakt, że taki rodzaj cięć wybierają osoby niedojrzałe emocjonalnie, tchórzliwie unikając konfrontacji twarzą w twarz.

    Tym bardziej, że to nie koniec unikowej olimpiady. Znacznie potężniejszym (czasem wręcz druzgocącym) w skutkach jest mosting, najokrutniejsza z form współczesnych randek. Zjawisko łączy czysta przyjemność, brak zobowiązań, romantyczne randki i złudne wrażenie oj będzie ślub. Mosting jest okrutny, bo oprócz ciała angażują się również emocje. A cięcie występuje w momencie owych emocji ujawnienia. Nie, nie tylko socjopaci umieją grać w mosting. Chłopak z sąsiedniego osiedla, z pełną premedytacją, także.

    Brzmi jak niskobudżetowy thriller, a jednak. Co robić? Jeśli trafił swój na swego - korzystać, w razie niezgody - unikać / pouczać - wedle uznania. W przypadkach wartych zachodu, relację na półkę odstawić, poczekać aż dojrzeje, sprawdzić czy się nie zepsuła i iść dalej. Jeżeli natomiast idzie za tym wyrachowanie, wątpliwy zysk i szczeniactwo, zapakować szczelnie worek wspomnień, wycisnąć ostatnie krople łez i wysłać w kosmos pierwszym poleconym. Na koniec, zaparzyć herbatę, westchnąć i przeczytać bardzo krótki wiersz.


AJ