OPOWIEM WAM O HELEN

8 faktów o przyjaźni.


    Mówi się, że kobieca przyjaźń to ten sam gust co do trunków, a zupełnie inny względem mężczyzn. Jakkolwiek banalne, u nas, sprawdziło się bez pudła. Drugie zdanie, jakie wymieniłyśmy między sobą podczas zapoznania brzmiało bowiem - "którego wolisz?". Jednogłośna odpowiedź wybuchła jak nieplanowane przymierze z obiecującym widokiem na przyszłość. Przymierze, które nieprzerwanie trwa do dziś. Zaczęło się od przypadkowej zaczepki, kiedy znałyśmy wyłącznie własne profile społecznościowe. Zaczepki z mojej strony, jaka kolejny raz utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam nosa do ludzi, z którymi prędzej czy później zbiegną się nasze drogi. Pierwsze "cześć" zapowiadało kontynuację.

    Wprost błyskawicznie przeszłyśmy od przywitania do działania, którym była wspólna muzyczna fascynacja, pomysł na wywiady i łączenie moich operatorskich zapędów z jej rozmowną charakterystyką. Przy okazji kolejnych, realizowanych we współpracy wywiadów, okazało się również, że połączenie skądinąd naszych różnych przecież osobowości, za każdym razem, dostarcza nam prawdziwie spektakularnych przeżyć. Zdarzało się pędzić przez pół miasta zostawiając wypłatę w bankomacie, spotykać nad ranem wpadając na najbardziej zaskakujące w tym czasie osoby, czy wracać z Rybnika do Warszawy przez Czechy, bez nawigacji, świateł i działającego radia. 

  1. W przyjaźni czas jest pojęciem typowo względnym. Nie ważne ile mija go od Waszego ostatniego spotkania ani ile gigabajtów przeżyć udało się nagromadzić w oddzielnych skarbnicach wspomnień. Każdemu spotkaniu towarzyszy bowiem uczucie, jak gdyby czas ani przestrzeń nie umiały dzielić więzi, którą zdążyliście wyhodować znacznie wcześniej.

  2. O przyjaźni nie ma mowy, jeśli osoba, którą za przyjaciela uważasz, nie widziała Cię bez humoru, bez pieniędzy jak i pomysłu na życie. Idąc dalej, nie mniej istotne, to osoba, która widzi Cię przy najbardziej czułym, urodziwym i dziarskim koleszkowcu jaki istnieje, i nie drga jej powieka, nie zalewa zazdrość, a ze wszech stron - czuć wsparcie.

  3. Twój przyjaciel zna Twoją instrukcję obsługi. Wie, że na stres/traumę/przykrość reagujesz wycofaniem, a gadać o zajściu możesz dopiero wtedy jak problem przepracujesz (mój przypadek), a zamiast propozycji wyjścia w miasto i setki interwencyjnych telefonów, jest - gdzieś nienachalnie obok, z uniwersalnym lekarstwem pt. "rozumiem".

  4. Umiecie sobie wybaczać, znając jednocześnie granice, których przekroczenie w sposób drastyczny naraża Wasze dalsze funkcjonowanie. Czyli - możecie przymknąć oko na spóźnialstwo, a brakiem lojalności pieczętujecie koniec. Proces gniewania nie trwa długo, bo skręca Was na brak wzajemnego odzewu. Zawsze, ktoś pęknie pierwszy.


  5. Najzwyczajniej w świecie, lubicie spędzać ze sobą czas. Niezależnie od tego czym go wypełniacie, bo razem nawet nuda smakuje lepiej. Może to być cisza, spacer, kino, albo miniaturowa pogawędka na mieście, która zmienia się w konferencję na temat rzeczy wszelkich. Na kolejne tematy, nie brakuje pomysłów ani chęci.

  6. Tęsknicie za sobą. Tak. Tęsknicie tak jak tęskni się za kimś, kogo darzy się uczuciem. A myśl o niezobaczeniu tej osoby już nigdy powoduje napadowe migotanie przedsionków, nadciśnienie i łagodny stan depresyjny. Osoba przyjaciel jest Ci na tyle bliska, że pragniesz, w wymiarze choćby symbolicznym, jej niezastąpionej obecności w Twoim życiu.

  7. Dbacie o siebie, nie pozwalając żeby na drugą osobę zwalać rzeczy, za które jesteś odpowiedzialny wyłącznie Ty. To relacja ze znakiem równości. Bez nadużyć. Z odrobiną pomocy, przestrzenią na wspólne i oddzielne oraz całą masą drobnych życzliwości, które robią dzień, nastrój, a nawet rok.

  8. I w końcu, moja ulubiona część przyjaźni. Część, do której macie dostęp tylko Wy. Wasz osobliwy słownik pojęć, słówek, tworzonych na potrzeby chwili, albo pod wpływem wspólnego doświadczenia, cała gromada etykiet i nazw, bliskich absurdu i sercu. Na ich dźwięk - wszystko (i to z miejsca) staje się jasne.

    Przyjaźń z Helen wpisuje się w każdy z wymienionych przeze mnie podpunktów. Mogłabym ich ułożyć jeszcze co najmniej kilka. Jednak elementem, jaki równie mocno cenię w przyjaźni, jest tajemnica i ochrona obszaru znanego jedynie wtajemniczonym. Między innymi, sposób w jaki się sprzeczamy, godzimy, wszystkie dyskretne sprawki, które nie muszą wychodzić poza relacyjny krąg by zyskać na ważności. Ponadczasowych kobiecych przyjaźni, porównywalnych do tej z Helen, mam kilka. Jedna z nich odświeżyła się po 6 latach, nie dłużej jak tydzień temu. Było wręcz wzruszająco! I choć uciekło nam kilka zdarzeń, w tym dwójka jej synków (!), układanie z nimi puzzli zapadło mi w duszę.

    "Zapadło w duszę" - powiedzonko Helen, które oddaje nie mniej niż Raffaello. Wszak moment, w których bawisz brzdące swoich bliskich, mając jednocześnie w pamięci (na Boga chwilę temu!) Was jako brzdące, jest dla mnie właśnie taki - zapada w duszę. A w duszę zapaść może znacznie więcej. Szczególnie momentów Waszych, grzejących serce na samo wspomnienie, zarówno powodujących salwę śmiechu, jak i nadprodukcję chusteczek. Może to być oglądanie nieba spadających gwiazd, kryzysowa telekonferencja, porozumiewanie się za pomocą Waszego osobliwego słownika, czy podróż z Rybnika do Warszawy przez Czechy, bez nawigacji, świateł i działającego radia.


AJ