DZIEŃ ŻYCZLIWOŚCI

Perspektywa życia wśród ludzi wyłącznie dobrej woli jest jak eldorado, utopijna wizja daleka od codzienności. Chociaż stop, przecież wszystko jest możliwe.


   21 listopada każdego roku obchodzony jest Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień. Wtedy wszyscy z krajów bliskich i dalekich, łączą się jak jeden mąż, by na dobę być dla innych życzliwym, pragnąc dobra dla ogółu. Inicjatywa godna pochwały a nawet owacji, na stojąco. Tylko właściwie dlaczego, na bycie miłym trzeba się umawiać. Robić z tego międzynarodową paranoję, zapominając, że prócz tego jednego dnia do zagospodarowania dobra zostaje jeszcze ponad 360 dni.

"Dawaj tak, jakby świat był twoją rodziną." Regina Brett

    Mówią, że każdy jest dobry z natury, ale wiele rzeczy gadają. A i życie potrafi dać w kość, pogruchotać serce. Pewne zdarzenia robią z człowieka robota odpornego na emocje, który w gruncie rzeczy, w skutek doznanych kopów, staje się bardziej kruchy niż skrzydło motyla. Jeśli owy człowiek, nie ucieka od swej człowieczej natury, pozwoli sobie na płacz, przeżycie bolączki w pełni, pogodzi się ze stanem faktycznym i nie odrzuci zmian, będzie żyć dalej, z lepszym często skutkiem. I chwała mu za to. Akceptacja, nawet tego co nie zawsze się udaje, znacznie ułatwia życie.

    Sprawa ma się nieco inaczej, jeśli człowiek ten stwierdzi, że tak naprawdę nie wydarzyło się nic, lub wyprze w wygodny dla siebie sposób niewygodne najczęściej fakty. Wtedy, jak już dawno zauważył Freud, pojawiają się metody radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami, w celu ochrony osobowości, zmniejszenia lęku. Jeśli jednak będą nadmierne, wspomniany człowiek zmienia się w robota. Ma problem z funkcjonowaniem. Poczciwy Zenek przechodzi transformację w bryłę lodu, o emocjonalności chłodni z mrożonkami. A Krysia, o złotym sercu ze szkolnej ławki w liceum, przeobraża się w bezlitosną zołzę, która nigdy przenigdy nie pokocha już nic w rodzaju gatunku męskiego.

"Trzeba żyć kochani, trzeba żyć i cieszyć się i płakać i przeklinać i diabli wiedzą co jeszcze." Marek Hłasko

    Cienka granica dzieli więc każdego kto coś przeżył (czytaj: dosłownie każdego, ciebie też), od przejścia z człowieczeństwa w etap wiecznego, emocjonalnego spoczynku. W takim oto stanie umysłu i ducha kocha się jedynie w Święto Zakochanych, pamięta o rodzicielce wyłącznie w Dzień Matki, a znicze na grobach bliskich płoną zaledwie tyle, na ile starczy wkładu w lampce postawionej na pomniku w Święto Zmarłych. Urzędy są do bani, zakochanie niemożliwe, prawdziwych przyjaciół nie ma, a zachody słońca wyglądają zjawiskowo tylko na pocztówkach. Wszyscy mają muchy w nosie, nie ma wartości, liczy się prestiż i liczba zer na koncie. Drugi człowiek to wróg, seks to jednorazowy numer, a sentymenty są dla dzieci.

    I teraz stop. Czy nie lepiej uwierzyć, że dawanie nie boli, a uśmiech nic nie kosztuje? Czy nie korzystniej zakładać, że wstanie prawą nogą to lepszy początek dnia? Optymizm poprawia samopoczucie, tobie i wszystkim wokół. Nie chodzi o dawanie czeków i szmaragdów wielkości pięści. Raczej o małe gesty, te, które trudno wycenić. Można odwzajemnić uśmiech komuś mijanemu na ulicy, ustąpić miejsca ciężarnej, przygarnąć bezpańskiego kota, napisać serdeczną wiadomość do dawno niewidzianej znajomej, czy powiedzieć partnerowi- dziękuję, że jesteś czy ładnie dziś wyglądasz. Równie dobrze można zaaplikować sobie sporą dawkę znieczulicy, założyć przyciemniane okulary, udawać że nic nie widzę, nic nie czuję, i żyć, narzekając na wszystko bez wyjątku.

    Emocje i empatia to nic złego, zresztą ich całkowite wyzbycie się jest praktycznie niemożliwe. Cóż za ulga. A sceptycyzm? Owszem, ale najlepiej zostawmy go nauce. Kiedy otwieramy się na innych, lub sami staramy się bez wysiłku być lepszym, wszystko wokół jak w lustrze odbija się tym samym. Jedni nazywają to karmą, drudzy przyciąganiem. Pewne jest jedynie, że nasze wybory obrazują kim jesteśmy o wiele jaśniej niż nasze talenty i zdolności kredytowe. Bycie w pełni człowiekiem- wymaga czasu, bycie życzliwym- dostępne od zaraz. Your choice.

AJ