PÓŁ ŻARTEM, PÓŁ SERIO

Przyjaźń między mężczyzną a kobietą jest jak igranie z ogniem, w którym choć jedno powinno zachować zdrowy rozsądek. Wtedy obydwoje będą żyli długo i szczęśliwie. Czy oby na pewno?


    Wyobraźcie sobie sytuację, być może nawet w niej byliście, tkwicie obecnie lub będzie wam dana. Jest ich dwoje, po jednym z każdej płci. Waleria i Dżejson. Poznają się przez znajomych, na domówce lub gdziekolwiek w galaktyce podobnych kręgów. Cześć, cześć. Jest błysk w oku, bo ona ambitna a i on niczego sobie. Rozmawiają, przerywając co i raz gromkim śmiechem. Jest bezpiecznie, są żarciki i cały ten zgiełk. Kolejna runda to rozmowa. Poważniejsza, co robisz, kim jesteś i co myślisz o uprawie holenderskich tulipanów. Tematów wspólnych sporo, chęci spędzenia razem czasu jeszcze więcej. Następuje błyskawiczna wymiana numerów i plan na dzień następny. Rowery na bezdrożach.

    Aktywnie, beztrosko, wszyscy zadowoleni. Potem jeżdżą co drugi dzień. Pojawia się flirt, a zaraz po nim rozbieranie siebie na kawałki, ale tylko w słowach. Poznają się, inspirują, nadal śmieją i wciąż dobrze ze sobą bawią. Skrzynka smsowa furczy. Chcą więcej. Siebie więcej. Może kawa? Może obiad? Może spacer? Może teraz? Morze możliwości w oceanie niedopowiedzeń. Walcia myśli, w sumie to on cały fajny. Dżejson za to coraz chętniej spogląda na sarnie nogi swej nowej, serdecznej znajomej. Dziwnie jakoś zasypia im się osobno. Ale rozsądek nakazuje im nakryć się grzeczne kołdrą, w pojedynkę. Friendzone wchodzi w etap, z którego wejście do kolejnej rundy, może choć nie musi, zmienić przyjaźń w magiczne "coś więcej".

"Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?" Adam Mickiewicz

    Dylematy godne Okrągłego Stołu. Co teraz? Jeśli przy wspólnym seansie, z miską chipsów na kolanach, Jason pęknie i rzuci się na biedaczkę słowem lub uczynkiem? Chyba, że to rzut obustronny, niech się dzieje wola nieba. Pół biedy jeśli obrócą to w żart, bo są modern na wskroś. Niezręcznie będzie i tak, a nadany relacji podtekst rzuci nowe światło na wspomnianą przyjaźń. Bo w tej kwestii płciowej mamy odmiennie. Kwestii interpretacji. Kobiety są wręcz zaprogramowane na relacje. Waleria bez problemu odnajdzie się nawet w tłumie męskich znajomych. Coś tam może i jej przeleci po serwerze szarych komórek, ale zniknie szybciej niż się pojawiło. Ona wie, że jak seks to miłość a jak przyjaźń to kaganiec i pas cnoty. Jason ma nieco gorzej, bo jest ewolucyjnie nastawiony na cel, którym może być także przyjaciółka w staniku.

    Dodajmy, że mają wolny status. Są otwarci. Przyjaźń kwitnie, a staż znajomości zmienia się w miesiące. Po takim dystansie łatwiej zrozumieć, w każdej relacji, czego chcę a do czego nie dopuszczę. Czas działa na korzyść, we wszystkich przypadkach. Umiejętność czytania między wierszami, znajomość mowy ciała, także. Zamiast domysłów i zabawy we wróżkę można też zwyczajnie zapytać, co z nami będzie jeśli spotkamy się na zakręcie? Uważny obserwator przefiltruje drugą osobę na wylot, a czujny słuchacz stanie się posłuszny słowom. Walcia i Dżejson mogą się dogadać, jeśli interpretują relację podobnie. Wcale to nie łatwe, ale całkiem możliwe i w pełni wykonalne.

"Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz." Tadeusz Boy-Żeleński

    Warunki są dwa. Pierwszy to zgodność do odbioru owego ludzkiego połączenia. Chcemy lub nie chcemy tego samego. Drugi to dojrzałość emocjonalna, która niestety nie jest domeną wiecznych chłopców. Plus szczerość, bez której całokształt żywota jest jak gra w karty, z zamkniętymi oczami. Niby ekscytująco, jakby ciekawie, ale do czasu. Kłamstwo ma krótkie i ręce i nogi. A takie, w którym na piedestał fałszu wychodzi człowiek, jest nadzwyczaj podłe. Równie dobrze można prowadzić dość ryzykowną zabawę, pt. fucking friends . W czym rozrywka równa się najniższej depresji, mierzonej skalą szacunku do siebie samego.

    Przypadek Walci i Dżejsona jest jednak inny, jakże normalny. Spotkało się dwoje ludzie, myślących. Znali pojęcia cierpliwości, uznania, wstrzemięźliwości. Żyli chwilą, dając się sobie poznać. Flirtowali, zapewniając sobie najlepszą gimnastykę mózgu. Jego rozporek pozostawał nietknięty. Chowając dumę do kieszeni, wiedział o kogo się stara. Jej koszula nie gubiła guzików. Mając świadomość swojej wartości, potraktowała go równie nadzwyczajnie. Wiedzieli, że starać trzeba się tu i teraz, bo to jedyny właściwy ziemski czasomierz. Z przyjaźni w kochanie. Jeden z lepszych przepisów na miłość, ale także opcja dla cierpliwych, który mają wydłużony miłosny pas startowy. Miało być żartem, a wyszło na serio. I żyli długo i szczęśliwie. True story. Polecam.

AJ