PÓKI WAS ROZWÓD NIE ROZŁĄCZY VOL. 1

Do tanga trzeba dwojga, już to kiedyś mówiłam. Chociaż wystarczy jedno, myślące, by uratować Wasz statek przed zatonięciem, lub popłynąć w samotny rejs w poszukiwaniu rajskich wysp miłości.


    Tym razem o tym, co w miłości mnie boli. A bolą mnie związki tworzone lub utrzymywane dla pozorów, świętego spokoju otoczenia lub desperackiego, choć po części uzasadnionego, lęku przed samotnością. Te, które są, ale przykro się na nie patrzy. Takie, które zamieniają człowieka w nierozwojowe warzywo. Także te, które żyją w głowie wyłącznie jednego z uczestników. Również takie, którym iluzja przeszłości zasłania realizm teraźniejszości. Ogół, który daje zły przykład szczegółowi. Populacja par bez perspektyw. Wszystkie, przez które powtarzamy jak cielęta "ale przecież każdy tak ma, wszyscy tak żyją". Ty też tak mówisz? Masz na imię każdy i nazywasz się wszyscy? Jeśli tak, nie czytaj dalej, bo to tekst wyłącznie dla imiennych, z głową na karku i o sprawnym sercu.

"W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze." Carlos Luiz Zafon

    Na początek, pierwsza szóstka. Pary nie do pary. Szczerze, do bólu, z delikatnym przymrużeniem oka, bo wierzę w miłość, pamiętacie? Jeśli jednak zauważycie niektóre z poniższych symptomów, bądźcie czujni i generalnie bądźcie, nic mi do tego, póki Was rozwód nie rozłączy. Jakby co, uprzedzałam.

1. Na litość

    Zakładam, że jako człowiek jesteś dobry. Tak dobry, że natrafiasz w końcu na zranioną sarenkę lub sam jesteś poobijanym łosiem. W tych i innych przypadkach dobroć bywa przekleństwem. Dobroć, też ma swoje granice. A są nimi Twoje ciało, serce i głowa. Szacunek, godność i cała reszta. Ale Ty chcesz się kimś zaopiekować, lub chcesz by ktoś poskładał Twoje złamane serduszko. Dajesz z siebie wszystko, w zamian dostając niewiele, lub bierzesz ile się da, nie dając nic w zmian. Wychowujesz potwora, albo sam zamieniasz się w niepokornego bachora. Pozwalasz na wszystko, lub żądasz niemożliwego. Łączy Was emocjonalna spirala uzależnienia, trochę przeżyliście. Ale w końcu, jako wychowawca, czujesz chęć pozostawienia swojej odchowanej gawiedzi, albo jako wychowanek, w szale nieposłuszeństwa, pragniesz opuścić matczyne łono. Uciekniesz i tak. Jeśli łudzisz się, że uda się kochać na litość, coś Ci powiem, nie uda się. Gwarantuję.

2. Na upartego

    Jesteś z kimś kogo nie akceptuje prawie nikt prócz Ciebie. Co i raz słyszysz, nie pasujecie do siebie, jak Wy się dogadujecie, ależ Wy się różnicie, czemu spędzacie tyle czasu osobno. Jednak Ty wiesz lepiej. Zawsze znajdziesz wymówkę, napiszesz odręczne usprawiedliwienie i okłamiesz resztę, na czele ze sobą. Udowodnisz im, że się mylą. Siebie też okłamiesz. To nic, że w Waszym łóżku zastygły pajęczyny, a z planów na najbliższą przyszłość macie w kalendarzu obiad w Mac'u. Nie przeszkadza Ci, że zamiast rozmawiać warczycie, a sam czujesz się jak pies na smyczy. Nic też nie szkodzi, że odkładacie ważniejsze decyzje w nieskończoność, czekając na więcej czasu i górę pieniędzy. Absolutnie nieważne, że nie macie pewności co do uczuć, przecież znacie się tyle lat. Jakoś będzie, jakoś się ułoży. Potem weźcie jeszcze ślub, zapłodnijcie się i ustalcie, kto wnosi pozew o rozwód, a także, kto wytłumaczy innym, że mieli rację. Jeśli łudzisz się, że uda się kochać na upartego, coś Ci powiem, nie uda się. Gwarantuję.

3. Na trzeciego

    Znasz parę, tyle że jedno z nich przemawia do Ciebie bardziej. Bardzo dużo rozmawiacie, bardzo duże robiąc na sobie wrażenie. Iskrzy. Trafiasz na podatny grunt, bo chyba się im nie wiedzie. A Ty prężysz się, nadymasz, odstawiasz samczy teatrzyk i grasz poczciwego "przyjaciela". Wtrącasz kąśliwe uwagi lub dwuznaczne flirty. Jesteś do rany przyłóż, we dnie, w nocy i w święta. Niespodziewanym zrządzeniem losu, trafiacie nawet pod wspólną kołdrę. Rośniesz, bo wygrywasz w rankingu kto pierwszy ten lepszy. Tyle, że jesteś trzeci, a to poza podium. Nie wdrapiesz się na pierwsze miejsce, jeśli startujesz z pozycji trzeciej. Za to robisz im przysługę, bo uzupełniasz coś, czego im brakuje. Seksu, rozmów, zrozumienia, szaleństwa. Użyją Cię, zmiażdżą i na koniec wyplują, bez słów podziękowania. Kiedy wchodzisz między wrony, przegrywasz, i to za każdym razem. Odbić można stempel na Twoim pustym czole, a nie człowieka. A oni, i tak się rozejdą. Jeśli łudzisz się, że uda się kochać na trzeciego, coś Ci powiem, nie uda się. Gwarantuję.

4. Na leniwca

    Jest Ci dobrze, jak u mamy. Podane, posprzątane, wypieszczone. Możesz wszystko lub pozwalasz na wszystko. W Twoim słowniku zamiast słów pewność, szacunek, szczerość i wymagania, są wątpliwość, lekceważenie, pozorowanie i samowolka. Czujesz się jak dziecko w sklepie z cukierkami, a i tak czego Ci zabronią, chcesz najbardziej. Ale posłuszny jesteś, bo "mama" karze. Niefortunnie orientujesz się, że "mama" staje się coraz bardziej aseksualna. Możesz się jej ze wszystkiego zwierzyć, ale nie umiesz pójść z nią do łóżka. Trąci patologią. Chcesz uciec, czym prędzej i jak najdalej. Powiedzieć, wiem czego chcę, daj żyć. Odchowany, idziesz w świat samodzielnie. Nieodchowany, wrócisz po kolejne lekcje dojrzałości. Bo ona wybaczy Ci wszystko, utuli do piersi i powie, "chłopcze, żeby mi to było ostatni raz!". Chęć samodzielnego odejścia w świat wróci i tak, tylko musisz dorosnąć, i otrzepać się w leserstwa. Jeśli łudzisz się, że uda się kochać na leniwca, coś Ci powiem, nie uda się. Gwarantuję.

5. Na niedostępnego

    Wypatrzyłeś zdobycz. Jak na Twój gust, jest za piękna, za inteligenta, za ambitna, czyli w sam raz dla Ciebie. Ambicji Ci nie brakuje, masz się za pierwszego w szeregu. Zaczynasz podchody. Dostajesz cios za ciosem, ale Ty lubisz gonić króliczka. Mimo, że nie odpisuje, nie oddzwania, jest niemiła i obojętna, walczysz. Nawet nie wiesz czy pamięta Twoje imię, więc podwajasz starania. Szpiegujesz, nagabujesz. Po roku starań, szach mat. Zdobycz uległa. Veni vidi vici. Glorię chwały mąci codzienność, w której zdobytą dziewczynę marzeń, odstawiasz na półkę jako trofeum. Jest nadal piękna, inteligentna i ambitna, ale jakaś też zwyczajna. Miewa rozterki, okres, płacze lub zdarza się jej zakląć. Więc zaczynasz się rozglądać za nową zdobyczą, może tym razem będzie prosto z taśmy, bez uszkodzeń fabrycznych. Będąc chłopcem, wciąż szukasz nowych zabawek. Będąc mężczyzną, znajdujesz ulubioną i nie pozwalasz nikomu się nią bawić. Jeśli łudzisz się, że uda się kochać na niedostępnego, coś Ci powiem, nie uda się. Gwarantuję.

6. Na ostro/na słodko

    Ależ między Wami iskrzy. W ruch idą ostre słowa, cięte uwagi, odważne ruchy. Nikt za Wami nie nadąża. Play, pauza, play, pauza. Adrenaliny macie pod dostatkiem, co dzień wrze. Dzieje się, nie ma miejsca na nudę. Kalejdoskop przeżyć na huśtawce zwanej życiem. Nie gadacie zbyt dużo, za to dużo ze sobą sypiacie. Czujesz się jak Hugh Hefner, pan i władca krainy lubieżności. Znacie już całą kamasutrę, o sobie wiedząc mniej więcej nic. Aż Twój króliczek żąda brylantu, dzieci i domu. Wybuchasz śmiechem, odwracasz się na pięcie i świecąc z podniecenia, przyciągasz kolejne dmuchawce. Lub Wasze życie przypomina krainę czarów. Nie używacie pieprzu, a wyłącznie cukru. Jesteście tylko Wy, zlani w jedno, posypani czekoladą i w lukrze po pachy. Różni Was tylko płeć, chociaż i ona zaczyna się zacierać. Jest tak słodko, że czasem i Was mdli. Postanawiasz przejść na dietę, wieloskładnikową. Węglowodany Cię energetyzują, białka budują, a tłuszcze sycą. I znowu życie nabiera smaku. Jeśli łudzisz się, że uda się kochać na ostro lub słodko, coś Ci powiem, nie uda się. Gwarantuję.

"- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść?- spytał Krzyś ściskając Misiową łapkę.- Co wtedy? - Nic wielkiego, zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha to ten ktoś nigdy nie znika. " Alan Alexander Milne

    Tylko bez nerwów. Jesteśmy przecież dorośli, imienni, z głowami na karku i o sprawnych sercach. Romantycy, w nieromantycznych czasach. Próbujemy. A miłość niejedno ma imię. Każda inna. Poznajemy się różnie, grunt, że w końcu trafiamy. W którejkolwiek chodzi jednak o to samo, żeby kochać, nie mając wątpliwości. Podejmować świadome decyzje, ratując Wasz statek miłości przed zatonięciem, lub popłynąć w samotny rejs w poszukiwaniu rajskich wysp miłości.

    Prostsze niż się wydaje. Można? Można. Tylko chcieć trzeba. Jak się wali, ratować, na kilka sposobów. Jeśli się wiedzie, szanować, na tysiąc możliwości. Jeżeli się nie udało, odpuścić, po stokroć. Spokojnie, życie na planecie ziemia będzie toczyło się dalej, chyba że jesteś każdy i nazywasz się wszyscy. Jeśli odnalazłeś siebie w którymś z sześciu przykładów, bądź czujny i generalnie bądź, nic mi do tego, póki Was rozwód nie rozłączy. Jakby co, uprzedzałam.

    Na pocieszenie, mój ulubiony komik zza oceanu, o parach nie do pary. Jeśli łudzisz się, że nie uda mu się Ciebie rozśmieszyć, coś Ci powiem, uda się. Gwarantuję.

AJ