Z reguły ludzie się dopełniają. Inna wieść niesie, że reguły się łamie. Co więc z dopełnianiem się we dwoje? Właściwie dopełniam kogo, czego?
Przeciwieństwa się przyciągają? Prawda. Panna święta przyciągnie niegrzecznego chłopca, a pan nijaki pyskatą wariatkę. Klasyk gatunku, w którym będzie sporo emocji, dzika namiętność, raz na wozie, raz pod wozem. Aż do śmierci, tejże, rzecz jasna, relacji. Bo prócz łóżka, inaczej będzie w obgadywaniu spraw, przeżywaniu dramatów, ustalaniu kwestii, szanowaniu granic. Czytaj życie, które znaczące przeciwieństwa utrudniają.
Podobieństwa pozwalają ze sobą żyć? Też prawda. Panna kulturalna odnajdzie się w ramionach dobrze wychowanego, a pan introwertyk będzie respektował przestrzeń pani introwertyczki. Klasyk gatunku, w którym będzie sporo równowagi, porozumienia, czy na wozie, czy pod wozem. Bo prócz łóżka, analogicznie będzie w obgadywaniu spraw, przeżywaniu dramatów, ustalaniu kwestii, szanowaniu granic. Czytaj życie, które znaczące podobieństwa ułatwiają.
Niektórzy lubią jednak dreszczyk emocji. Kłótnie, krzyki, wyprowadzki, trzaskanie drzwiami, rozstania i powroty. Tak tak, myślę, że niektórzy wyłącznie w ten sposób zapraszają do swojego życia adrenalinę. Wyładowują się na innych i obarczają wszystkich, prócz siebie, za całe zło tego świata. To o wiele łatwiejsze niż przyjrzenie się sobie i swojemu życiu. Znacznie mniej bolesne niż zobaczenie własnej bezsilności, zagubienia, beznadziei czy bierności. Przeciwieństwa i tu się dopełnią. Panna święta za każdym razem utuli niegrzecznego chłopca, a pan nijaki będzie wiecznie gonić pyskatą wariatkę. Będą się silnie przyciągać i równie silnie odciągać. A wszystko to? Zamiast.
Zamiast odnalezienia adrenaliny naturalnymi sposobami. Zamiast ochrony własnej osobowości. Zamiast podjęcia próby pracy nad sobą. Zamiast mówienia czasem nie. Z koniecznością uznania, że dopełniają się w toksyczny sposób.
Inni za to lubią sielski spokój. Rozmowy, uśmiech, ciszę, łóżkowe błogostany, zrównoważony umiar. Tak tak, myślę że niektórzy, choć nie tylko w ten sposób, zapraszają do swojego życia stabilność. Wyładowują się na worku treningowym i cenią we wszystkich, w tym w sobie, całe dobro tego świata. To o wiele trudniejsze niż zrzucanie na innych odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Znacznie bardziej przyjemne niż użalanie się na sobą i swoją sytuacją. Podobieństwa i tu się dopełnią. Panna kulturalna nie raz rozbawi dobrze wychowanego, a pan myśliciel wielokrotnie oczaruje panią myślicielkę. Będą się równomiernie przyciągać, bez skoków ciśnienia i nagłych zwrotów akcji. A wszystko to? Dla czegoś.
Dla odnalezienia spokoju naturalnymi sposobami. Dla ochrony własnej osobowości. Dla dobrowolnej pracy nad sobą. Dla mówienia często tak. Z możliwością uznania, że dopełniają się we właściwy sposób.
W zdrowym dopełnianiu się we dwoje widać wzrost i komunikację. W niezdrowym stagnację lub wycofanie. Wystarczy zaobserwować siebie, swojego partnera i Wasz wspólny bilans. Odpowiedzi zazwyczaj nasuwają się same. Za bycie uważnym się nagradza. Za bycie masochistą słono płaci. A jeśli partnera brak? Marazm i zgrzytanie zębów? Oby nie. Jestem z tych, którzy twierdzą, że jeśli człowiek nie umie być szczęśliwy sam, nie znajdzie szczęścia z nikim innym. Bo taki oto nieszczęsny samotnik będzie czerpał, nie dając nic w zamian. Będzie toksycznym dopełniaczem relacji. Dla fanów adrenaliny, w sam raz. Inny samotnik, tym razem szczęsny, będzie dawał, nie oczekując nic w zamian. Będzie właściwym dopełniaczem relacji. Dla czcicieli spokoju, w sam raz. Nie wiem jak Wy, ale ja wybieram wariant numer dwa. Bo nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że szkoda czasu i zdrowia, na pytanie właściwie dopełniam kogo, czego?
AJ