KULTURA LAJKÓW

O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Nowymi Mediami Społecznościowymi.

    Przedświąteczny tydzień to czas, w którym gdybym mogła nadać sobie zastępcze imię, brzmiałoby Melancholia. Właśnie w tym okresie, wedle słownikowej definicji, w mojej postawie dominuje nastrój łagodnego smutku, oraz w ujęciu medycznym, stan objawiający się niechęcią do życia. Nie ma to nic wspólnego z depresją, filmem o identycznym tytule, malkontenctwem, ani tym, że bojkotuję choinkowe obchody. Wręcz przeciwnie, Święta Bożego Narodzenia wielbię, z całym ich kiczem, światełkami, kolędami i potrawami, których mój żołądek nie jest w stanie ominąć. Prezenty też już dawno kupione, spakowane, czekają na odbiorców. Grzeczna chyba byłam, więc może i mnie przypadnie coś w udziale.

    Dodatkowo, porządki odhaczone, przepisy przewertowane, życzenia się piszą, a zapalenie zatok odbywa. Patetyczne rozmyślenia także w rozkwicie. Bo święta, w erze zapoczątkowanej przez niejakiego Marka Zuckerberga, to coraz częściej jedyny czas w roku, w którym można pobyć z bliskimi nieco dłużej, oraz co ważniejsze, znacznie bardziej uważnie. To też momenty na jeszcze jedną dokładkę, Kevina samego w domu, dużo przytulania i jeszcze więcej leżakowania. W tym roku, ich część mnie ominie. Nie dość, że wyjeżdżam, to jeszcze ta melancholia i kolejne, warstwowo piętrzące się przemyślenia. Jedne z nich, te które najbardziej napierają na skronie dotyczą formy, którą od blisko dziesięciu lat nagradzamy wirtualnie nasze sympatie, statusy, zdjęcia, szery i wszystko, czym możemy podzielić się w sieci.

    Co więcej, możemy przecież nadawać określonym emocjom swój wyraz poprzez wciśnięcie odpowiedniego emotikonu. Jakby proste, ale w praktyce, nie wiem nie wiem nie wiem. I o ile jesteś dwudziestoletnią, wysoką, niebieskooką blondynką, brak lajków Cię nie dotyczy. Jeśli zaś jesteś Janem Kowalskim tudzież Czesławem co na fejsa owszem zagląda, ale tylko po to żeby zobaczyć co Grażka umieściła na tablicy, lajkowanie lub lajków żydowanie przybiera nieco inną formę. Po pierwsze, możesz nie zdawać sobie sprawy, że nowe media takie jak facebook, to także element kreowania niekoniecznie prawdziwego wizerunku. Choć mam nadzieję, a nawet pewność, że ta wiedza od lat jest Ci znana i o wiele mniej jarasz się tym kto, co i dlaczego umieścił na tablicy, po czym nie recenzujesz wszystkiego koleżance koleżanki, sąsiadce w windzie czy siostrze przez telefon. Po prostu zostawiasz lajk i idziesz dalej.


    Po drugie myślę, że zdajesz sobie sprawę, siedząc po przeciwnej stronie komputera czy telefonu i przeglądając internety, o tym, że korzystasz z czyjejś własności, czy to piśmienniczej, humorystycznej, graficznej lub artystycznej, w sposób zupełnie darmowy i nic od Ciebie nie wymagający. Dzięki mediom społecznościowym możesz podpatrzeć jak robi się kurczaka w pięciu smakach, kiedy mają urodziny Twoi znajomi, dlaczego Kopernik był kobietą i przyswoić tutorial z makijażem na sylwestra. To i wiele innych zobaczysz, przeczytasz, pochłoniesz, klikając gdzie trzeba. Lub co gorsze, nie klikając ani trochę. Czyli zrobisz wszystko co powyżej, ale nie zostawiasz po sobie najmniejszego śladu, gdyż to nie w Twoim stylu lajkować co popadnie. Ta cała era internetu Cię brzydzi a żydowska polityka lajków bierze nad Tobą górę, więc jedynie podglądasz. W końcu mama mówiła, jak darmo dają trzeba brać. Muszę zaprotestować, no nie.

    Po trzecie liczę na to, że jest Ci wiadome, iż za każdym kontem, fanpejdżem, rysunkiem, tekstem, stoi człowiek lub sztaby ludzi, którzy się namęczyli lub dzielą się z Tobą własną pasją, żebyś mógł korzystać z ich własności w sposób zupełnie darmowy i nic od Ciebie nie wymagający. To ludzie, którzy te internety dla Ciebie tworzą. Więc jeśli z tego korzystasz, rośnij w wiedzę, humor, dobre nawyki, świadomość, ale także lajkuj, szeruj, doceniaj czyjąś własność, a przede wszystkim wartość, jaką wnosi w Twoje życie. Niezależnie od tego, czy jest to wartość rozrywkowa, intelektualna czy każda inna. Po czwarte, oprócz fejsa też jest życie. Na przykład Święta Bożego Narodzenia, podczas których namawiam Cię (dzięki czemu dokładasz cegiełkę do zmniejszenia mojej melancholii), żeby lajki i szery zamienić na ciepłe uściski, dobre słowa i dłuższą, znacznie uważniejszą obecność.

AJ