NIE TAKA JAK TY

Baśka miała fajny biust, Ania styl, a Zośka coś co lubię.


    Odkąd żyję, a trochę lat już się nazbierało, obserwuje pewne nieciekawe zjawisko. Jedni być może powiedzą, że brak mi dystansu, inni, że się nie znam. Dla zachowania zdrowia psychicznego oraz higieny najbliższego otoczenia, wypowiem się i tak. Mianowicie, chodzi o otwartość, szczerość czy pewnego rodzaju niepohamowaną bezpośredniość. Szczególnie tą, między kobietą a mężczyzną. Zarówno na początku, kiedy się starasz, jak i w środku, kiedy osiadacie na stabilności. Tą, dzięki której ustalasz gdzie leży czyjaś granica, której przekroczenie zepchnie Cię w otchłań wzgardzonej niepamięci.

    Mam na myśli sytuację, w której człowiekowi o którego serce się starasz serwujesz miłosny remanent przeszłości, albo inną, że tego, którego wybrało Twoje serce okładasz recenzjami osób, mających w sobie coś czego nie ma Twój partner. O niezliczonej ilości dialogach, kiedy po miesiącu niepowiedzenia swojej kobiecie choćby maleńkiego komplementu, rozpływasz się nad metamorfozą koleżanki z pracy. O chwilach, kiedy z pieczołowitą dokładnością opowiadasz jak rozgarnięta, rozciągnięta, roztropna i rozkoszna była Twoja dziewczyna z liceum. Myślę o wszystkich momentach, w których dajesz jasny sygnał człowiekowi którego wybrałeś, że jest niewystarczający. Człowiekowi, który zaraz Ci zniknie.

    I nawet jeśli masz stalowe nerwy i ćwiczysz spokój kwiatu lotosu, nie umiem zrozumieć jak to znosisz. Skąd bierzesz wyrozumiałość dla tego, który takimi opowieściami Cię raczy lub siebie gawędziarza, tonącego w romansach z zeszłego wieku. Nie pojmuje czemu osobie, która jest Twoją teraźniejszością, zapychasz głowę niestrawioną do końca przeszłością. Nie przyznam Ci też racji, jeśli zauważysz że tu i ówdzie się przytyło, że ta sukienka wcale nie leży dobrze, że w zasadzie nie wiesz czy kochasz czy że tamta to dopiero ma niesamowite nogi. Spojrzę z nieskrywanym oburzeniem, jeśli zapomnisz o tym co lubi, czego się boi, jak pięknie dziś wygląda, czy powodów dlaczego wybrałeś właśnie ją.

"Czasy i związki się zmieniają. Nie zmienia się tylko to, że jeśli nie dajesz kobiecie zdecydowania, siły, uczuć i poczucia, że jest ważna i seksowna, to nigdy z nią nie będziesz, a jeśli przestaniesz jej to dawać, to kiedyś w końcu ją stracisz." Michał Szatiło, blog Volantification.pl

    Twoja kochająca kobieta najpewniej zniesie dużo. Nie śmiem wątpić, nie wybrałeś jej przecież przez przypadek. Zniesie Twoje chrapanie czy męskie wypady. Przymknie oko na niekaloryfer, tylko jedno piwko, kochanie jutro to zrobię, do mamusi pojedź sama. Nie zmartwi ją, że zamiast prezesa roku walczysz o utrzymanie posady, ani to, że nie zawozisz ją bentleyem do fryzjera. Umknie jej Twój naganny design szafy, okaleczone zasady zachowywania się przy stole, zgubiony portfel czy weselne ale jeszcze tylko po jednym. Przemilczy Twój ostatni wyczyn kiedy próbowałeś dzielnie udawać hydraulika, albo wtedy, gdy raz jeszcze, z nawigacją, zgubiliście drogę na Poznań.

    Ona Cię kocha, jakoś to będzie. Nie śmiem wątpić, miłość cierpliwa jest i jak to dalej szło. Jednak jeśli z jakichś szatańskich powodów, nie dajesz jej tego kochania odczuć, a zamiast całusów na dobranoc dostaje Twoją poranną obojętność, wiedz chłopie, że stąpasz po kruchym lodzie. Jeżeli zamiast koktajlu pamięci i dbałości, dostaje szejk nieporozumień i niepewności, biada Ci. Kiedy notorycznie nie poświęcasz jej ani chwili, ani jednego pomysłu, ani czułych gestów ani słownych konkretów, za chwilę nie będzie co zbierać. Kobieta, której nie zauważasz, staje się bowiem niewidzialna i całkiem podobnie się czuje. A kobieta, która nie czuje się ważna i kochana, Twoją kobietą być przestaje.

    Nie chcąc być stronnicza, kobiety także nie pozostają bez winy. Nie raz słyszę zachwyty nad klatami, bukietami, Romkiem z siłowni i Zenkiem w obuwniczym. Dość znany paradoks gadania, czyli w babskim gronie, rzecz będzie o facetach. Zdrowy objaw większości przyjaźni. Jeśli jednak słyszę treści grząskiej treści wypowiadane w obecności ludzi kochanych, wiem, że albo taki model związku obrali, albo w wątpliwy sposób leczą swój żal, kompleksy lub niedopasowanie do osoby, z którą są. To zasmucające. Odkąd żyję, a trochę lat już się nazbierało, nie zgadzam się z tym nieciekawym zjawiskiem. Być może nie mam dystansu, a być może, się nie znam, lub zwyczajnie wierzę, że nie ma nikogo jak Ty.

AJ