ŚLIMAKTERIUM

Godzina piąta. Minut trzydzieści. Kiedy pobudka zagrała.


    Jako raczej sowa, ani trochę skowronek, oraz wielki zwolennik łóżka, 1 stycznia traktuję niczym prawdziwe święto. Tegoroczny pierwszy, spędziłam w bliskiej relacji z cenionym łóżkiem właśnie. Był czas na relaks, posylwestrową regenerację, przegląd postanowień i gorzką refleksję, iż po pierwszym zazwyczaj jest drugi. A styczeń? Styczeń, styczeń, wszystko studzi - ziemię, bydło, ludzi. Przynajmniej tak powiada przysłowie. Więc i mądrość narodu, część prawdy ale i nie mniej poważne przesłanki. Przesłanką stycznia jest powolność, na którą po zimie (jakiej w zasadzie w tym roku nie ma), trzeba dać sobie przyzwolenie. Tempo grudnia, gwiazdki, prezentowych rund i szaleństw pod niebem fajerwerków w tym jednym dniu, zmienia się w niewinny bezwład, wyhamowanie pod postacią letargu.


    Za to pobudka z letargu w Nowy Rok nie musi być nieprzyjemna. Szczególnie, jeśli za sobą mamy wcale nie taki dobry Stary Rok. Nowe 365 można potraktować nieco pobłażliwiej, jeśli poprzedni dystans zmęczył do reszty. Albo, zapominając o znacznie gorszych momentach (co mam w zwyczaju) ruszyć ślimakiem do przodu, dając sobie przyzwolenie nie tylko na wyzwania, ale i odrobinę porażek, bez strat na honorze. Bo to właśnie dzięki nim nie gubimy człowieczeństwa, a i wspominać będzie co, gwarantuję. A żeby też się jakoś śmiertelnie poważnie nie spinać, styczeń dać sobie na rozruch reszty, w prezencie. I dostroić go do siebie, tak jak się stroi instrument. Można też powrócić do osobistego wdzięcznika, punktując niektóre z okoliczności, upodobań, hec. Mojego część kolejna, poniżej.

Druga dziesiątka:

  1. Miewam gastronomiczne fanaberie, dla przykładu królem ostatnich miesięcy jest sos Teriyaki, do wszystkiego.
  2. Męczą mnie zakupy garderobiane każdego rodzaju, więc ich zwyczajowy czas skracam do absolutnego minimum.
  3. Przepadam za zapachem karaibskiej paczuli, która bywa też, prócz aromaterapii i produkcji perfum, używana jako antidotum na ukąszenia.
  4. Od osiemnastki, w ciągu trzech przeprowadzek, poznałam dwucyfrową liczbę współlokatorów.
  5. Jestem człowiekiem ciepłolubnym, żyjącym w otoczeniu poduszek, kocyków i niekoniecznie namiętnej kolekcji mięciutkich skarpet.
  6. Mogę się obejść bez kawy, telewizora, awanturników, świąt wielkanocnych i rozmów telefonicznych.
  7. Świruję na punkcie dłoni rodzaju męskiego, niektóre ze spotkanych do tej pory okazów wpisałabym na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
  8. Unikam wind, od pamiętnego tureckiego wieczoru, podczas którego spadłam w jednej z nich w podziemia hotelu.
  9. Jako miłośniczka życia, w celu jego ułatwiania, przychylam się do wyboru życiowego partnera na zasadzie podobieństw w kwestiach zasadniczych.
  10. Z reguły nie odmawiam masażom, koncertowaniu, wszelkim odcieniom fioletu, pełnym pomysłów spontanom, polskim poziomkom i amerykańskim borówkom.

omnomnom

AJ