Jak masz miękkie serce to rób więcej przysiadów.
Po sieci krąży mem. Powiada on: spróbuj zbić szklankę, a potem powiedz jej, żeby się pozbierała. Przekładnia bardziej realnych sensów mogłaby brzmieć: między czytelnymi słowami udowadniaj kobiecie, że jest niewystarczająca, a potem zarzuć jej, że nie jest taką Wonder Woman na jaką się umawiałeś. Lub, wlej w dziecko ziarno swoich niepokojów, nałogów, romansów i nieszczęścia, a potem chciwie oczekuj, na nominację rodzica roku. Czy też obarcz przyjaciela winą za transformację kontaktów, przy równoczesnej uczciwej kalkulacji, że w relację ową, nie wniosłeś więcej niż lament i szloch. Ostatecznie, miej dwa koła ratunkowe, gdyby przypadkiem nie wyszło Ci z mężem, tak niewinnie, dla zabawy, a jak się dowie, to i tak miałaś odejść, tylko lepsze własne bagno niż nieznany szlem. Odwaga, rozumiesz, i być może inne, trudne pojęcia. Co więcej, możesz ciskać gromy na zły los co Cię gotówką często i namiętnie nie nagradza, mając w świadomości ruchy codzienne, nie większe niż odświeżanie tablicy na Facebooku.
"Za co biją w tyłek, gdy pobłądzi głowa?
Za to, że głowa błądząc, rozum w tyłku chowa." Jan Kochanowski
Bo po co się wysilać, wychylać i o co cały ten szum. Można przez życie przejść przecież niezauważonym, lub inaczej, pospolicie, bez wychyłów na żadną ze stron, wedle z dawien dawna pomyślanego publicznie scenariusza lub niweczyć każdy krok, nie słuchać, nie zauważać, nie czuć, tfu! Zatem teraz będzie na poważnie, też po polsku, bardziej jasno. Bo wspominany mem mógłby mieć zupełnie inny wydźwięk. Mam też nadzieję, że z miażdżącą przewagą, odnajdziesz się w jego drugiej części, o której za chwilunię. Mem z pierwszego zdania, potraktowany zdroworozsądkowo, z nie mniejszym współudziałem narządu sercowego, mógłby zabrzmieć: obdarz swoje dziecko pakietem emocjonalnego bezpieczeństwa, a potem ciesz się, że wyrosło na ludzi. Traktuj przyjaźń w trybie nie roszczeniowym, jak kontrakt równych sobie, by następnie, być na bieżąco w drodze na szczyty jak i na przełaj przez dolinę. I w końcu, kochaj kobietę którą wybrałeś. By mogła czuć się całkiem wystarczająca. Nie lepsza, nie inna, tylko taka jakbyś chciał.
Dla spragnionych, którzy dotrwali do końca, już ostania, po pierwszej i drugiej, trzecia dziesiątka osobistego wdzięcznika:
- Nie jestem wyjątkowo odporna na stres, dlatego staram się by jego wkład w moje życie był co najwyżej symboliczny.
- Smaki dzieciństwa którym jestem wierna do dziś to flegamina, mamine naleśniki z serem, ciasto murzynek i ogórkowa.
- Nie wchodzę w drogę ludziom o charakterze bierno - malkontenckim, atakująco - histerycznym oraz księżniczkowo - absorbującym.
- Najgorszy prezent jaki dostałam był książką, lub właściwie sam jej tytuł również, a mowa o lekturze "Nigdy więcej gruba".
- Pierwszy koncert na jakim byłam odbył się na Sali Kongresowej, w towarzystwie i pod opieką obydwojga rodziców.
- W moje szafie próżno szukać kolekcji 15 centymetrowych szpilek, jak i pokaźnej liczby futer pochodzenia zwierzęcego.
- W mieście brakuje mi czasem powietrza, a kiedy indziej sporego skrawka zieleni, który strzeże rodzinnego domu.
- Zasypiam w cztery sekundy po zetknięciu twarzy z poduszką.
- Mogłabym nie wychodzić z basenu, stanu zakochania, poczucia sprawczości i spacerów w zlokalizowanym po sąsiedzku lesie.
- Jestem amatorką starych kin, skrzypiących foteli ,odludnych seansów i sosu serowego do nachosów.
AMATORKĄ TAKICH SEANSÓW TEŻ (klik, klik)
AJ